„Zatkany kran, zniszczone obcasy, zepsuty samochód – kto to naprawi? Już niedługo specjalistów z tych branż będziemy szukać ze świecą w reku. Młodzi ludzie, którzy interesują się rzemiosłem, zamiast uczyć się fachu na Śląsku, wyjadą do Niemiec” – czytamy w Dzienniku Zachodnim.
„W Niemczech jest dramatyczna sytuacja, jeśli chodzi o nabór młodych ludzi do nauki zawodu. W świetnie przygotowanych i wyposażonych ośrodkach szkolenia zawodowego przy tamtejszych izbach rzemieślniczych nie ma, kogo szkolić! Przyszły kucharz u nas dostaje 100 zł, w Niemczech 750 euro tego, jak informuje minister pracy Jolanta Fedak, Niemcy już organizują programy przygraniczne.”
„Po słabszych latach, kiedy szkoły zawodowe zostały wyparte z edukacyjnego rynku przez licea profilowane, wraca moda na rzemiosło. Dlaczego? Bo w życiu różnie bywa, a dobry fachowiec zawsze pracę znajdzie. W woj. śląskim szlify czeladników zdobywają młodzi fryzjerzy, mechanicy, cukiernicy, piekarze i blacharze. Wzrost zainteresowania rzemiosłem jest znaczny.”
„W ubiegłym roku tylko w katowickiej Izbie Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości egzamin czeladniczy zdawało 2300 osób, a mistrzowski 356. Rok wcześniej uprawnienia czeladnicze zdobyło 2150 osób, a mistrzowskie 270. W tym roku też rekord zostanie pobity. Czy potrafimy to wykorzystać?”
„W 2O11 r. na rachunku Funduszu Pracy ma czekać ponad 4,5 mld zł, które będą wykorzystane m.in. na refundację wynagrodzeń dla osób uczących się zawodu. Co zrobić, żeby zatrzymać fachowców na polskim rynku?”
Więcej: dziennikzachodni.pl
Aldona Minorczyk-Cichy
14.12.2010