„Jak mały był, to już chodził i braciom ciosał tyble. Teraz za ponad 40 lat pracy dostał Szablę Kilińskiego – najwyższe odznaczenie dla polskiego rzemieślnika.” – czytamy w Kurierze Porannym.
”- Dookoła, gdzie spojrzeć, i w Hajnówce, i w wioskach, to wszystko moje budownictwo – opowiada już 78-letni Aleksander Kondratiuk. – Bo w tamtym czasie, po wyzwoleniu, wszystko na gwałt się budowało i było huk roboty. Nie wyrabiałem się z tym wszystkim. Zamówień miał na dwa lata do przodu. Budował domy nawet za Koszalinem, w Warszawie czy Łodzi.”
”Dzięki sprawnym rękom Aleksandra Kondratiuka także wiele zabytków w Białowieży odzyskało blask. Robił remont m.in. bramy pałacowej, parkingu Zwierzyniec. Pracował przy domu kultury, kinie „Żubr”. Rzemiosło Kondratiuka trafiło nawet do świata filmu. W 1975 roku jego zakład robił scenografię, czyli krzyże, domy i płoty do filmu „Domy z deszczu” w reżyserii Ryszarda Bera. Pracował też przy filmie Grzegorza Skurskiego >>Rykowisko<<”.
”Przez te wszystkie lata wyszkolił wielu uczniów, którzy teraz prowadzą własne zakłady. Lekko licząc, było ich co najmniej 30.”
”- Kiedyś dłuto mogło odłupać tylko tyle z drewna, ile trzeba było. Serce i duszę trzeba było w robotę włożyć. Na tym polegała cała finezja tego zawodu. Teraz po prostu ustawia się maszynę – mówi wiekowy mistrz rzemieślniczy.
”I koledzy go docenili. 19 czerwca Związek Rzemiosła Polskiego uhonorował go najwyższym odznaczeniem rzemieślniczym – Szablą Kilińskiego. A to nagroda przyznawana nielicznym, „cedzona” przez środowisko rzemieślnicze. Dostają ją osoby naprawdę wyjątkowe, m.in. Jan Paweł II czy prezydent RP.”
”- Przyczynił się do rozwoju rzemiosła na Podlasiu, ale trzeba też powiedzieć, że to wyjątkowy rzemieślnik – mówi Jacek Hordejuk, dyrektor Izby Rzemieślniczej i Przedsiębiorczości w Białymstoku. – To dobry przykład, jak budować rodzinną tradycję i biznes na pokolenia.”