„Jednym z postulatów Karty Trójmiasta był apel o stworzenie sieci szkół dostosowanej do potrzeb rynku pracy. Czy to się udaje trójmiejskim samorządom? Owszem, ale każde z miast robi to oddzielnie” – czytamy w Gazecie Wyborczej Trójmiasto.
„Kształcenie zawodowe – począwszy od poziomu szkół zasadniczych, na uczelniach skończywszy – powinno reagować na stale zmieniające się potrzeby lokalnego rynku pracy. Kształcenie za ciężkie pieniądze fizyków jądrowych w kraju, który nie ma ani jednej elektrowni jądrowej, albo demografów bez żadnych szans na zatrudnienie – jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto i pozbawianiem ludzi perspektyw. Likwidacja Stoczni Gdynia i problemy Stoczni Gdańsk każą zastanowić się np. nad przyszłością szkół przygotowujących stoczniowców. Teraz stocznia upada. Jaka przyszłość czeka ZSBO? – Musi zmienić profil. Od września rozpocznie naukę klasa o profilu technik obsługi terminali portowych – mówi Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni ds. oświaty.”
”Gdańsk poszedł dalej i oddał kształcenie zawodowe w ręce Pomorskiej Izby Rzemieślniczej Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Izba, która od września ub.r. prowadzi Pomorskie Szkoły Rzemiosł, na podstawie własnych analiz dotyczących braków kadrowych ustala planowane profile kształcenia. O podobnym rozwiązaniu myśli teraz Gdynia. Również w Gdańsku nie brakuje firm współpracujących ze szkołami. – Choćby Toyota, która porozumiała się z Zespołem Szkół Samochodowych – mówi Jerzy Jasiński, zastępca dyrektor wydziału edukacji UM Gdańska.”
Więcej: LINK
Katarzyna Fryc
25.03.2009