Pomimo, że przedsiębiorcy rocznie wpłacają na aktywizację bezrobotnych 10 mld zł, nie mają wpływu na co pieniądze zostaną wydane – informuje „Rzeczpospolita”. – Te pieniądze nie mogą być traktowane jak podatek, bo chodzi o fundusz celowy, gromadzone tam środki powinny być przeznaczone na cel, w jakim został powołany, czyli na walkę z bezrobociem, a nie na zatykanie budżetowej dziury – powiedział w dzienniku Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego.
O dodatkowe pieniądze na redukcję bezrobocia z tworzonego przez pracodawców Funduszu Pracy zabiega u Ministra Finansów Jacka Rostowskiego szef resortu pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Wicepremier twierdzi jednak, że są lepsze sposoby na stymulację gospodarki i ograniczanie bezrobocia niż dodatkowe środki z Funduszu. Spór sprowadza się do tego, że resort pracy chce podjąć walkę o dodatkowe miejsca pracy, ale po przeciwnej stronie barykady stoi resort finansów, który stara się załatać dziurę w budżecie państwa.
Takie podejście do Funduszu Pracy jest już od lat niestety normą. Wykorzystany został np. do finansowania zasiłków i świadczeń przedemerytalnych, które raczej nie mają nic wspólnego z aktywnym zwalczaniu bezrobocia. Co najgorsze twórcy funduszu, czyli pracodawcy, nie mają w tym sporze nic do powiedzenia.
Więcej: LINK