„Gdzie w stolicy stworzyć dopasowaną, niepowtarzalną parę butów lub wymienić zdarte fleki? Na mapie Warszawy coraz trudniej znaleźć zakład szewski, w którym można naprawić zniszczone obuwie: wymienić fleki, poszerzyć lub zwęzić cholewki czy wymienić suwak. Nowe zakłady już praktycznie nie powstają” – czytamy w gazecie Polska.
„Szewcy tłumaczą, że z rzemiosła nie ma ogromnych pieniędzy. W stolicy ceny za wynajem są kosmiczne, nieraz nawet trudno zarobić na czynsz. Do tego dochodzą jeszcze podatki, koszty materiałów i narzędzi. Nie ma co się dziwić, że młodzi ludzie nie garną się do podjęcia tego zawodu. Żeby poprawić swoja sytuację, część decyduje się na sprzedaż produktów do pielęgnacji stóp i obuwia lub w jednym punkcie otwiera też zakład kaletniczy czy ślusarski.”
„Los rzemieślników może się jednak odmienić z dwóch powodów. Kryzys spowodował, że kilka razy obracamy złotówkę, zanim ją wydamy na kolejną parę butów. Po drugie, coraz częściej decydujemy się na obuwie dobrej jakości, bo jesteśmy zmęczeni tandetą.”
Więcej: Polska