„W dzień św. Marcina – patrona głównej ulicy Poznania – wielkopolscy piekarze rozbiją namiot w centrum Brukseli. Będą w nim piec marcińskie rogale, które rozdadzą przechodniom. Kilka blach pojedzie do euro parlamentu” – czytamy w Gazecie Wyborczej.
„- Pomysł narodził się podczas zebrania, na którym omawialiśmy współpracę targów z rzemiosłem – mówi Andrzej Byrt, prezes Międzynarodowych Targów Poznańskich. – Chcemy poczęstować Europejczyków rogalami, a przy okazji zrobić trochę szumu wokół Poznania”.
„Byrt rogale jada z cienką kawą. – Parzoną po poznańsku – żartuje. Jako ambasador w Niemczech częstował zagranicznych gości naszymi rogalami. – Wszystkim smakowały! Rogala z nadzieniem wyobrażali sobie wcześniej jako ciasto z odrobiną dżemu – opowiada. – Nikt jednak nie odgadł, co jest wewnątrz ciastka. Dlatego przed wyjazdem do Brukseli przygotujemy broszurę z informacją o wypieku. Przy okazji pochwalimy się poznańskimi perełkami: Starym Rynkiem, Ostrowem Tumskim, Starym Browarem. Opowiemy związaną z rogalami legendę…”
„- Święty Marcin wjeżdża do Poznania, jego koń gubi podkowę. Piekarze wypiekają ciasto w jej kształcie, a rogalami częstują ubogich – przypomina Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego. Z dzieciństwa pamięta kilogramowe rogale krojone na plasterki”.
„Te rozdawane 11 listopada w Brukseli będą ważyły ćwierć kilo. Taką gramaturę przewiduje nadany rogalom pod koniec ub. roku europejski certyfikat. – Przygotowania do przedsięwzięcia właśnie się zaczęły – dodaje Bartnik. – Zamierzamy namówić Jerzego Buzka, żeby już jako przewodniczący europarlamentu zachęcił posłów do częstowania się rogalami”.
„Mak w ciasto zawijał będzie m.in. Stanisław Butka, szef Cechu Cukierników i Piekarzy. 11 listopada jest w stanie zjeść jednego, najwyżej dwa rogale. – Upajam się zapachem – tłumaczy. I właśnie dlatego, że ten zapach jest tak ważny, zależy mu, aby przynajmniej część rogali została upieczona już w Belgii: – Ostatecznie możemy skorzystać z piekarni, którą w Brukseli prowadzi mój znajomy”.
„- Akcja musi być przygotowana precyzyjnie – poucza Marek Woźniak, marszałek Wielkopolski (rogale popija herbatą). – Publiczność brukselska, zarówno mieszkańcy, jak i pracownicy unijnych urzędów, jest już nieco zmanierowana, rozpuszczona przez ogromną liczbę propozycji. Widziałem organizowane dużym nakładem wystawy, na które mało kto zwracał uwagę. Trzeba dobrze wybrać miejsce, rozreklamować przedsięwzięcie, zorganizować je tak, by konsumenci zapamiętali, skąd rogale pochodzą”.
„Łukasz Goździor, dyrektor Biura Promocji Miasta unika pączków i drożdżówek, ale rogale jada zawsze: – Rogale to nasze poznańskie „know-how”. Wiemy, jak je upiec, wiemy, jak podtrzymywać tradycję. I jako jedyne miasto w Polsce, potrafimy 11 listopada, Święto Niepodległości, spędzić na wesoło. Mamy się czym chwalić. Ta akcja rzemieślników jest godna pochwały”.
Więcej: http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,6807215,Cukiernicy_promuja_Poznan__Eurogale_marcinskie.html