„Niech rząd się martwi, kto wybuduje drogi i autostrady na Euro 2012, ale pogoni urzędników odpowiedzialnych za przygotowanie tych inwestycji. Jeszcze rok zwłoki, a nawet chińscy budowlańcy nie uchronią nas od totalnej klapy – twierdzą Polscy przedsiębiorcy budowlani” – czytamy w Gazecie Wyborczej.
„Wygląda na to, że właśnie na chińską odsiecz liczy minister sportu Mirosław Drzewiecki. 22 sierpnia wraz z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Grzegorzem Schetyną udali się do Chin, gdzie mają rozmawiać m.in. z przedstawicielami tamtejszych koncernów budowlanych. We wtorek Drzewiecki zarzucił działającym u nas firmom budowlanym, że zmawiają się, zawyżają koszty, „cykają” i „doją” polskie państwo. Minister sportu zadeklarował, że pomoże chińskim firmom w wejściu na nasz rynek. Według niego są one w stanie budować dużo taniej, czego dowodem są obiekty olimpijskie w Chinach”.
„Tymczasem Polski Związek Pracodawców Budownictwa skierował do premiera pismo protestacyjne. – Stwierdzenie, że istnieje w Polsce „dyktat” i „zmowa cenowa”, to poważny zarzut, który kwalifikuje się do dochodzenia przez prokuraturę – mówił w czasie piątkowej konferencji wiceprezes związku Janusz Zaleski. Przedsiębiorcy wyjaśniali też, dlaczego ich oferty często znacznie przewyższają kosztorysy publicznych inwestorów”.
Więcej: Gazeta Wyborcza
23.08.2008