„Młodzież z OHP cały dzień kursuje między rodzicami w domu, pracodawcą w miejscu pracy i wychowawcą w hufcu. I czasem w tym trójkącie znikają, zamiast pracować lub się uczyć. Jak to zmienić? Nowosolski hufiec (dziś ma status Środowiskowego Hufca Pracy) opiekuje się sporą gromadką młodych ludzi między 15 a 18 rokiem życia. Wśród 120 podopiecznych jest 39 dziewcząt. Spora część wychowanków jest spoza Nowej Soli. Muszą dojeżdżać z domu do hufca, gdzie odbywają się lekcje i zajęcia wychowawcze, a stamtąd przemieszczać się kilka razy w tygodniu do firm, w których pracują, zarabiają niewielkie pieniądze i zdobywają czeladnicze szlify w rozmaitych zawodach” – czytamy w Gazecie Lubuskiej.
„Cały problem więc w tym, że młodzież sporą część czasu i energii spędza na przejazdach się z miejsca na miejsce. To także koszty. Dla niejednego ucznia wydatek rzędu 5 zł na bilet PKS pomnożony przez liczbę dojazdów, urasta do sporego wydatku. A w miejscy pracy, w najlepszym razie, może zarobić kilkaset zł w miesiącu”.