W expose premiera znalazło się kilka, nawet ciekawych rozwiązań, tylko, niestety niezrozumiałych. Mam świadomość tego, że ministrowie mają wyjaśniać pewne segmenty, jednak po wysłuchaniu ministra Rostowskiego też nie wszystko jest jasne. Dlatego w moim odczuciu zapowiedzi werbalnie idą w kierunku pozytywnym, natomiast żeby do czegokolwiek się odnieść musimy znać konkretne rozwiązania.
Zatrzymam się na zapowiedziach istotnych dla mikro, małych i średnich firm. Premier zawarł w swoim expose intencję tzw. „drugiej szansy”, od dawna znanej w Ameryce, od niedawna stosowanej w Unii Europejskiej, a absolutnie nierozwiniętej w Polsce. Ogólnie mówiąc druga szansa polega na tym, że jeżeli komuś nie powiodło się z działalnością na własny rachunek raz, to będzie miał szansę spróbować ponownie. To dobry kierunek, tym bardziej, że przyczyn niepowodzenia może być wiele, nie zawsze zależnych od przedsiębiorcy. W Polsce podejmujący decyzję o własnej firmie poza pomysłem musi mieć dużo odwagi. Każdy błąd może się skończyć spłacaniem długów do końca życia. W wypowiedzi premiera błysnęło światełko rozwiązań, które zabezpieczałyby przedsiębiorcę przed totalną katastrofą w razie niepowodzenia. Padło stwierdzenie, że rząd uruchamia Bank Gospodarstwa Krajowego, który będzie gwarantował do 60 procent pokrycie strat i zobowiązań wynikających z podjęcia działania na własny rachunek. Dotąd sprawa jest jasna. Jednak, ponieważ znam system amerykański i wiem, ponad wszelką wątpliwość, że dotyczy on poręczenia kredytu, to nie jestem w stanie odgadnąć intencji premiera w tym temacie. Mamy obecnie ponad 78 funduszy poręczeniowych, gdzie obowiązuje jedna podstawowa zasada – fundusz nie przynosi straty. Skoro tak, to koszt jego obsługi automatycznie podraża kredyt. Bank GK dofinansował te fundusze potężnymi kwotami i chce zmienić drogę dotychczas wypracowaną, to jasne. A ja chciałbym wiedzieć, w jakim kierunku ona podąża.
Premier Donald Tusk zapowiedział w swoim expose również pewien mechanizm, który ma w sobie zawierać ulgę dla małych firm w postaci kredytu bankowego, dostępnego na wypełnienie zobowiązania w podatku VAT, należnego skarbowi państwa. Ten sygnał wymaga głębszego wyjaśnienia. Znów nieznana jest koncepcja rozwiązania, rzucono tylko pomysł, aby go ocenić, muszę znać szczegóły. Mam wrażenie, że jest to obietnica pusta. Trzeba pamiętać, że 91 proc. przedsiębiorstw stanowią firmy mikro i jeżeli one zaczną się wdawać w papierologię, to będą potrzebowały fachowej, odpłatnej pomocy, albo zetkną się z wymogami nie do spełnienia. Dlatego moim zdaniem nie jest to dobra ścieżka.
Słusznie premier zauważył, że w czasie, kiedy każda praca jest cenna, forma zatrudnienia jest mniej istotna. Odejście od tej zasady skutkowałoby negatywnymi następstwami – przymuszaniu pracodawców do zatrudniania na czarno, lub do skracania czasu zatrudnienia. Zaproponowane rozwiązania nie mogą być wyrywane z kontekstu, a uregulowane na poziomie prawa pracy. Musi się tam znaleźć ruchomy czas pracy w powiązaniu z ruchomym okresem rozliczeniowym, 12 miesięcznym. Należy także odejść od ustalania najniższego wynagrodzenia na poziomie kraju, ponieważ inne są warunki życia i otoczenia gospodarczego w dużej aglomeracji, a inne na głębokiej prowincji. Spełnienie m.in. tych warunków uchroni pracowników przed zwolnieniami.
Wszystkie te elementy, oraz pozostałe, wymienione przez premiera powinny stać się przedmiotem porozumienia związków zawodowych, rządu i pracodawców. Wspólnie musimy zastanowić się nad umową społeczną lub chociażby nad pakietem, takim jak ten, który przestał obowiązywać w styczniu 2012 roku..