Zapraszamy do lektury artykułu na portalu gazety „Metro, na temat problemów związanych z edukacją zawodową w Polsce. Zachodzi obawa, że fachowcy nie będą dobrze wyszkoleni, jeśli szkoły zawodowe i technika nie podniosą poziomu nauczania.
Jak tak dalej pójdzie, co zauważa nieco ironicznie autorka artykułu, już wkrótce nie będziemy mówić o hydrauliku zwyczajowo „złota rączka”, tylko „lewa rączka”. Z dwuletnich badań polskich szkół, przeprowadzonych przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych wynika, że placówki uczące zawodu muszą mieć możliwość prowadzenia znacznie większej ilości zajęć praktycznych. Młodzi ludzie narzekają na obecną sytuację, mówią o tym, że praktyki to często fikcja i że nikt nie będzie chciał zatrudniać niewykwalifikowanych fachowców.
Niestety ubiegłoroczna reforma edukacji sytuacji nie zmieniła. Nadal praktyki jest mało, dobrych rzemieślników niewielu, młodzi ludzie nie mają perspektyw na faktyczną naukę zawodu, a co za tym idzie – na dobra pracę. - Zmienia się program nauczania, ale nie podejście. Nadal więcej będzie nauki teorii niż zajęć praktycznych. Absolwenci nadal będą zasilać rzesze bezrobotnych, jeśli w trakcie nauki nie wypuścimy ich do pracodawców – mówi Maciej Prószyński, dyrektor generalny Związku Rzemiosła Polskiego.
Dziś zajęcia praktyczne są tylko dwa dni w tygodniu. – W tak krótkim czasie nie są w stanie niczego dobrze się nauczyć – tłumaczy Prószyński. Po szkole fachowiec potrzebuje nawet dwóch lat na poznanie zawodu, aby ktoś zechciał go przyjąć do pracy. W Niemczech, gdzie nauka praktyki jest świetnie zorganizowana, już miesiąc po szkole można znaleźć pracę.
Więcej:metromsn.gazeta.pl
10.07.2012
Anita Karwowska
LINK