„Mała, niestarannie zrobiona, ze spadającą koroną i droższa niż pół roku temu. Tak teraz wygląda zygmuntówka, która miała być słodkim symbolem stolicy.” – czytamy w Życiu Warszawy.
„- To niepoważne. W niedzielę zaprosiłam gości ze Śląska na warszawską zygmuntówkę. Chciałam poczęstować ich naszym ciachem. Ale to, co przyniosła kelnerka, tylko odebrało mi apetyt. Na talerzyku była miniaturka babeczki z wykrzywioną, popękaną bezą, która w ogóle spadła z ciastka. Najadłam się nie słodkiego ciastka, ale wstydu! – denerwuje się Krystyna Grochowska z Żoliborza, która kupowała zygmuntówki w cukierni Nova na Krakowskim Przedmieściu. – Poza tym ciastko kosztuje 5 złotych, a wcześniej było tańsze o złotówkę.”
„To nie jest jedyny przypadek narzekań na jakość warszawskiego ciastka. Pomysłodawcą nowego słodkiego symbolu stolicy był ratusz. Ogłosił specjalny konkurs na warszawski wypiek, który miał zastąpić leciwą już, chociaż bardzo smaczną, wuzetkę. Powołano też specjalne jury, które w kwietniu oceniało smak, wygląd i innowacyjność smakołyku.”
„Spośród kilkunastu propozycji wybrano niemającą sobie równych fikuśną migdałową babeczkę wypełnioną czekoladowym musem, żurawinową konfiturą i bitą śmietaną, przykrytą bezą przypominającą królewską koronę. Nazwę ciacha wybrali sami internauci, którzy zgłosili ponad 650 propozycji (m.in. pałacynka, śródmieście, placek kultury).”
„Teraz w wielu cukierniach fikuśne ciastko nieco oklapło i nie prezentuje się już tak dostojnie, a miasto odcina się od niego.
– My byliśmy akuszerami zygmuntówki. Ale nigdy nie promowaliśmy produktu ani producentów. Prowadziliśmy kampanię, której celem było zachęcenie do myślenia o Warszawie w kategoriach symbolicznych oraz dostarczenie kolejnego pretekstu do zakochania się w stolicy – mówi Andrzej Mańkowski, zastępca dyrektora Biura Promocji Miasta.”
„Los warszawskiego ciacha jednoznacznie komentują miłośnicy stolicy. – Miasto powinno sprawę zygmuntówki poprowadzić do końca: zastrzec nazwę i przepis na ciastko. Wtedy mogłaby je robić wyłącznie jedna cukiernia, której nikt nie myliłby z inną. I na pewno by się starała o dobry wyrób, który faktycznie byłby słodkim symbolem stolicy, chętnie kupowanym przez turystów – przyznaje varsavianista Jarosław Zieliński.”
Więcej: zyciewarszawy.pl
Agnieszka Grotek
13.10.209