Trojmiasto.pl: Jarmark św. Dominika, czyli jarmark cudów

„Postarzane menory, szatkownice do kapusty, plastikowe miecze i antyki oraz pamiątki z innych kontynentów. Na Jarmarku św. Dominika znajdziesz wszystko: prawdziwe cuda i tandetę „Made in China”. Ale takie są jarmarki – to w końcu wydarzenia, które w swojej formule łączą prezentację sztuki i wyrobów rzemieślniczych z prosto pojętym interesem. Taki już ich urok.” – czytamy na portalu trójmiasto.pl.

„Przekopywanie się przez góry tandety w poszukiwaniu skarbów można porównać chyba tylko z grzybobraniem i wyścigiem o to kto znajdzie najbardziej dorodnego prawdziwka. Tego właśnie szukamy na tegorocznym Jarmarku św. Dominika.”

„Przy okazji wizyty w okolicach Bazyliki Mariackiej i Gdańskiej Galerii Fotografii zaglądamy na Groblę. W odświeżonym anturażu tej ulicy są handlarze rękodziełem, biżuterią, sprzedawcy marzeń o dalekich podróżach. Z nimi konkurować może tylko przynosząca radość nie tylko najmłodszym, działająca kilka metrów dalej fontanna Czterech Kwartałów.”

„- Klienci najczęściej pytają o wazony i figurki, choć najfajniejsze co mieliśmy, to słoń na którym można było siedzieć jak na stołku. Był piękny – opowiada nam Karolina sprzedająca przedmioty sprowadzone z Tajlandii. – Wszystko co mamy pochodzi stamtąd, jest ręcznie produkowane z drzewa mango, bambusa, kokosa. – Była tam kiedyś pani? – Nie (śmieje się dziewczyna), ale mój szef tam ciągle przesiaduje – odpowiada.”

„I faktycznie, za chwilę pojawia się właściciel stoiska, który oprócz zachwalania swojego towaru potrafi godzinami opowiadać o cudach Tajlandii. – W Tajlandii jest wspaniałe jedzenie i niesamowici ludzie. Myśląc o tym kraju widzę oszałamiające barwy. Czy na wyspach czy w dżungli, odczuwa się niezwykłą atmosferę. Mówi się, że to kraina uśmiechu – coś w tym jest. Próbuję trochę tego klimatu przenosić do Gdańska – opowiada Mariusz Biesiada.”

„Kapelusze to domena kobiet wysokich o pięknych twarzach. Dodają im tajemniczości, powabu i zalotności. Przymierzamy kilka, wybieramy nasz ulubiony a’la Audrey Hepburn w „Śniadaniu u Tiffaniego” i udajemy się w dalsza podróż ulicami Gdańska.”

„Czas odwiedzić Pchli Targ, gdzie przy dużej cierpliwości można upolować kilka przedmiotów z historią. W drodze na Podwale Staromiejskie, gdzie podobno można znaleźć najciekawsze rzeczy, zahaczamy o Straganiarską. Tu co roku wystawiają się kolekcjonerzy i zbieracze. A w ich pudełkach znajdujemy m.in. przedwojenny porcelanowy korek do butelek z napisem Danzig, w sam raz do kolekcji gdańskich szpargałów. Szukamy też starych pocztówek z Nowego Portu, ale handlarz obsługujący trzech klientów na raz nie ma dla nas czasu, więc idziemy dalej. I natykamy się na stare łyżwy, które akurat ogląda turystka z Małopolski.”

Więcej: Trojmiasto.pl
Małgorzata Kaliszewska
15.08.2010