-Aby prowadzić zakład rzemieślniczy, trzeba było mieć kwalifikacje zawodowe – mówi Janusz Kowalski, złotnik i wiceprezes Związku Rzemiosła Polskiego. Podkreśla, że jesteśmy teraz jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym np. nie trzeba przynależeć do żadnej organizacji gospodarczej, prowadząc działalność – czytamy w „Dzienniku Polskim”.
– Brak wymaganych kwalifikacji powoduje obniżenie jakości świadczonych usług, ze szkodą dla klientów. Nierzadko zlecenia wykonują osoby nieznające się na danym fachu – zaznacza Janusz Kowalski. Sam jest złotnikiem z 40 –letnim stażem i prowadzi zakład przy ul. Siennej 6 w Krakowie.
Jednocześnie pełni funkcję m.in. prezesa Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości oraz przewodniczącego Ogólnopolskiej Komisji Jubilersko- -Złotniczej Związku Rzemiosła Polskiego. Złotnictwo od zawsze było jego pasją.
– Ojciec przyjaźnił się z Gustawem Śliwą jednym z najlepszych krakowskich złotników. Często więc zaglądałem do jego zakładu, podglądając tajniki zawodu – wspomina. – Studiowałem prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przerwałem jednak naukę, bo czułem, że to nie jest to, co chcę robić. W ten sposób przerzuciłem się na rzemiosło i w latach 70. XX wieku otworzyłem pierwszą pracownię.
Podobnie jak wielu innych rzemieślników Janusz Kowalski mówi o konieczności odbudowania szkolnictwa zawodowego i przekonania młodych ludzi do tego, że często cenniejsze są konkretne wyuczone umiejętności niż kolejne studia z administracji czy zarządzania – To jest właśnie paradoks naszych czasów, że chyba każda wyższa uczelnia, łącznie z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim im. Jana Pawła II, prowadzi takie zajęcia. A nie tędy droga, bo przecież większość tych studentów nie będzie miała czym zarządzać – przekonuje Kowalski i postuluje przywrócenie konieczności posiadania kwalifikacji, większą dbałością o klienta, a także promocję szkół zawodowych.