„Targi na Rynku Głównym przeżywają mały kryzys, strasząc pustkami i mało romantyczną kolorowizną” – czytamy w krakowskim dodatku do Polski.
„Między stoiska z oscypkami wkradają się oryginalne belgijskie gofry. Obok kramu z kierpcami znajdziemy stoisko z chipisowskimi czapkami i torbami z Węgier. Wśród pluszowych baranków i porcelanowych aniołków rozgościł się zombiak (żywy trup) Czesio, bohater kultowej kreskówki. Coraz mniej jest choinkowych bombek. Podobnie jak klientów. W powietrzu zamiast świątecznego nastroju bardziej czuć zapach spalonej kiełbasy z grilla.”
”Jeszcze parę lat temu na Targach Bożonarodzeniowych na Rynku Głównym można było kupić tyle baniek i innych ozdób, żeby ubrać sporych gabarytów choinę. Teraz trzeba by pójść z walizą pieniędzy.”
„- Zamykają fabryki to i towar drożeje – mówi pani Kasia ze stoiska z bombkami. – Ja mam takie ręcznie robione, to muszą trochę kosztować – przyznaje.”
„Ceny zaczynają się od 15 zł za sztukę. Bombki, a raczej bomby wielkości głowy, kosztują ok. 150 zł. Na choince można też sobie powiesić zestaw trzech króli, Józefa i Maryję z Dziecięciem za 250 złotych.”
„Na innych stoiskach wojnę o klienta toczą tradycyjne zabawki z plastikowymi. Mogłoby się wydawać, że te pierwsze nie mają żadnych szans, no bo jak drewniana ciuchcia może konkurować ze statkiem kosmicznym z gwiezdnych wojen, czy strzelającym laserem czołgiem lego. Producenci wsparli jednak ciuchcie drewnianym bojowym wozem hummerem rodem z Iraku, czy też struganym tyranozaurem.”
„- Struga się to, co kręci dzieciaki. Takie prawa rynku – mówią sprzedawcy.”
„- Na takie targi miasto powinno zachęcić i ściągnąć rzemieślników. Niech robią towary na oczach klientów. To nauka i atrakcja – mówi Grzegorz Wróbel, kowal z Sudetów. – Takie tu jednak macie ceny za wynajem terenu, że rzemiosło ucieka. Ja się nie żalę, bo klient jest, ale szkoda, że Kraków nie wykorzystuje tych możliwości – kwituje.”
Więcej: gk.pl
Piotr Rąpalski
18.12.2009
LINK