Jak donosi dzisiejsza Gazeta Wyborcza – Rzecznik ubezpieczonych chce, żeby to niezależny rzeczoznawca decydował o tym, ile pieniędzy dostaniemy na naprawę samochodu. „Marcin Jabłczyński o odszkodowanie walczył z ubezpieczycielem kilka miesięcy. Latem na prostej drodze niedaleko Tczewa uderzył w niego inny kierowca. Koszt naprawy autoryzowany serwis Opla wycenił na 20 tys. zł. Innego zdania była firma ubezpieczeniowa. – Poinformowali mnie, że dostanę 8 tys., bo na tyle straty oszacował ich rzeczoznawca – mówi Jabłczyński. Nie ustąpił, wynajął adwokata i po kilkumiesięcznych bojach postawił na swoim” – czytamy w Gazecie Wyborczej.
Niestety tyle szczęścia nie mają inni kierowcy. Co roku kilka tysięcy skarg na firmy ubezpieczeniowe trafia do rzecznika ubezpieczonych. Jak czytamy w Gazecie Wyborczej – „Tylko w ubiegłym roku było ich 4,9 tys. Większość dotyczy właśnie zaniżania odszkodowań. Ubezpieczyciele kwestionują np. przedstawione przez klientów faktury za naprawę samochodów, tłumacząc, że można to było zrobić taniej. Na dowód przedstawiają opinie swoich rzeczoznawców”.