Polska dołączyła do grupy 10 państw z tzw. nowej unii, których parlamenty narodowe zastosowały wobec Komisji Europejskiej tzw. procedurę „żółtej kartki” za projekt otwarcia dyrektywy z 1996 roku o delegowaniu pracowników. To oznacza, że komisja będzie musiała przeanalizować swój projekt i uzasadnić jego utrzymanie, wprowadzenie zmian bądź jego odrzucenie.
Czy powinniśmy być zadowoleni z takiego przebiegu spraw oraz czy da się pogodzić racje związkowców z argumentami pracodawców i rządu? – o tym dyskutowali eksperci w trakcie sobotniej Debaty Trójstronnej.
– W naszej ocenie nie upłynął jeszcze termin implementacji dyrektywy, nie wiemy jak będzie funkcjonowała w praktyce, a komisja narusza zasady ustalonej gry, zmieniając dyrektywę podstawową – powiedziała Agnieszka Wołoszyn, zastępca dyrektora departamentu prawa pracy w MRPiPS, reprezentująca stronę rządową. – Uważamy że, że zmiana zaproponowana przez komisję nie jest oparta na rzetelnych danych oraz, że nie zostały przeprowadzone konsultacje publiczne – dodała. Podobnego zdania są pracodawcy, którzy zdecydowanie opowiadają się, aby dyrektywa w tej otwartej formie nie weszła w życie. – Jeśli zasada „równa płaca=równa praca” wejdzie w życie, to, zdaniem eksperta z Konfederacji Lewiatan – polskie firmy znikną z rynku delegowania, a przynajmniej ich liczba znacznie się ograniczy.
Inne zdanie prezentuje strona związkowa, która uważa, że polscy pracownicy są wyzyskiwani, a powinni być tak samo traktowani jak pracownicy lokalni. Zdaniem eksperta OPZZ – nie możemy ciągle konkurować tylko niskimi wynagrodzeniami za tą samą pracę.
Pomimo różnicy zdań, eksperci z różnych środowisk zadeklarowali dalszą wolę dialogu i uzgodnień trójstronnych w tej sprawie.
Więcej: LINK