„Przepisy pełne są różnych definicji działalności gospodarczej, zwłaszcza w ustawach podatkowych. Powoduje to spory z fiskusem, komplikacje podczas zakupu towarów, a czasem konieczność zdobywania koncesji. Działalność gospodarcza to – co do zasady – zarobkowe wytwarzanie, budowanie, handel, usługi, a także działalność zawodowa, jeśli są wykonywane w sposób zorganizowany i ciągły. Tak wynika z art. 2 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej” – czytamy w Rzeczpospolitej.
„Sądy często biorą pod uwagę definicje z przepisów podatkowych. Uznają, że podatnicy powinni wypełniać warunki nakładane na nich tymi ustawami, choć nie prowadzą biznesu w typowych formach. Dotyczy to m.in. wielokrotnych sprzedaży aut czy działek budowlanych”. „Zwolennikiem samozatrudnienia jest np. Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego. – Mechanizm ten powoduje powstawanie nowych firm, część z nich zaczyna też po jakimś czasie pracować dla innych kontrahentów (nie tylko byłych pracodawców) i zatrudnia inne osoby – przekonuje Bartnik”.
„Posłowie tłumaczą, że trzeba jasno określić, co jest samozatrudnieniem. Niepewność w tej mierze szkodzi nowym małym firmom. Wnioskodawcy szacują, że sprawa dotyczy nawet kilkuset tysięcy firm, które świadczą usługi tylko jednemu kontrahentowi. Przeciwnikiem kolejnej zmiany jest Bartnik. – Sądzę, że do oceny samozatrudnienia wystarczy definicja z ordynacji podatkowej – mówi”.